Gryfońskie

Luna

W tym wątku można przeklinać (bynajmniej NIE dosłownie) na szkołe, nauczucieli, normalną tudzież nienormalną klasę i inne rzeczy związane z tą stresującą instytucją.

Mori

Jescze nikt tu nie napisał? Niemożliwe... no to ja zaczynam. Jestem maksymalnie wkurzona na naszą durną dyrektorkę. Kobita na początku roku zminiła nam na ostatni rok gimnazjum nauczycielkę od matmy. Ale nasz klasa się nie dała! Zorganizowaliśmy bunt... poszło pismo do kuratorium <wrednie się uśmiecha> i dyrektorka w końcu uległa. Wróciła do nas nasz kochana nauczycielka. Na pierwszej lekcji zaśpiewaliśmy jej 'stol lat'. Bo na też dzielnie walczyła żebyśmy dalej byli jej uczniami. Aż miałam łzy w oczach xD Dzisiaj był dzień świata czy coś takiego. I w związku z tym było trzeba iść do szkoły. Ale ja to oczywiście olałam... a potem się dziwię skąd się wzięły te nieusprawiedliwione godziny ;P

Rictusempra

Ech... Ja jakoś nie lubię szkoły. To znaczy tak średnio. Raz lubię, raz nie.
Najbardzije nie lubię rano wstawać. Mam ciągle po 8, 7 lekcji na dzień. Na ósmą! Ciągle się spóźniam. W tamtym roku miałam takie fazy, że przez 2 tygodnie, codziennie się spóźniałam. Ale pasek i tak miałam, bo mi z litości dali b. dobre zachowanie, żeby był ten pasek, bo średnią miałam dosyć wysoką, czyli 5,25 (bywało lepiej).

dramata

Haaaa... zaraz weźmiecie mnie za nienormalną (o ile już mnie za taką nie macie). Lubię szkołę. Wręcz kocham. Po raz pierwszy w zyciu chodze do szkoły z przyjemnością. Kopernik jest nacudowniejszym LO na świecie. Tylko pani od chemii nie teges. ale co tam jedna chemiczka w stosunku do całokształtu... Very Happy

Mirtel

Czy ja lubię szkołę? Załóżmy, że gdy nie ma w perspektywie: Wf, techniki lub fizyki to lubię chodzić do szkoły. A że w tym roku cztery razy w tygodniu mam WF(poniedziałek-czwartek), w czwartek fizykę, a w piątek technikę(z tym samym nauczycielem co mnie fizyki uczy!) to raczej nie przepadam chodzić do szkoły. Zdażają się jednak wyjątki. Ja się tam uczę średnio. Najgorszą ocenę miałam z matmy i Wf(trójkę), a njalepszą z muzyki(sześć). Najbardziej lubię jednak j.polski, hisotrię, geografię no i plastykę. A no i chemię! Kocham chemie! Kocham panią od chemi!

Scarlet_witch

Precz z panem od histori który wyzwa nas od debili i marginesu społecznego!!
Precz z praktykantem z ruska!
Precz z praktykantkami (głównie z tą od biologi)
Niech żyje pani Zielińska i język polski.
Przy okazji lubie jeszcze historie (ale nie z tym panem wspomnianym wyżej), geografie i to chyba na razie koniec. Najogrszy jest angielski na którym przysypiam...

Rictusempra

Nienienienie! Najgorszy u mnie jest polski i biologia, tak mi się wtedy spać chce nieraz...
Wrrr!
A jeszcze w czwartki mamy 2 polskie pod rząd!
Ah, no i jeszzcze muszę zaraz spadać do lekcji.
Fizyka, matma, poski, angielski...

Scarlet_witch

Dużo zależy od nauczycieli...
Przykład- w podstawówce lubiłam biologie, noramlnie same piąteczki miałam, poszłam do gimnazjum zaraz mi się odechciało biologi. Przez moją panią. Odwrotnie było z Historią i językiem polskim.

Mori

A ja biologię bardzo lubiłam w drugiej klasie : ) (anatomia człowieka) same piąteczki miałam w zeszłym roku. A teraz ekologia... nie wiem jak mi pójdzie, ale chciałabym mieć piątkę na koniec (chcieć to ja sobie mogę ;P). Ja tam najbardziej nie lubię historii i fizyki. Historia to raczej przez nauczycielkę, bo w podstawówce lubiłam. A fizyka... tak po prostu : ) i tak nie zamierzam się kształcić w tym kierunku, więc po cholerę mi to?
Scarlet, a ja kocham angielski : ) ale niemieckiego nie... a to źle bo zamierzam iść do klasy językowej i będę musiała się wybrać pewnie tam, gdzie jest niemiecki. Ach, życie! Czemu ja? <pada na kolana gwałtownie szlochając i wznosząc ręce do nieba>

Scarlet_witch

Ja mam rosyjski! Ale chyba lepiej rosyjski mieć niż niemiecki...
Ja miałam do wyboru klase z niemcem i ruskiem. Wolałam ogólną z rosyjskim (nie rozszerzonym na szczęście) i z rozszerzonymi: geografią, hstorią i angielskim, niż lingwystyczną z niemcem. Ja mam jakiś wrodzony wstręt do niemców, a może to po lekcjach historii?

Mori

Też nie lubię ani Niemców ani niemieckiego... poznałam na wakacjach jednego Niemca o imieinu Max. Jejku, jaki kretyn. Ma 16 lat, rzucił szkołę w zeszłym roku. Ledwo duka po angielsku (nie będę z nim gadać po niemiecku!). Ech... ale za to jaką z koleżankami miałyśmy polewę z niego ;P

Iguanka.

Mój kochany rodziciel wyznaje zasadę "Dobry Niemiec - martwy Niemiec". Też nie lubię niemieckiego.
Cóż, ja mam przed sobą perspektywę bierzmowania i testów gimnazjalnych (mamusiu, nie chcę...). Oczywiście, kochaniutcy psorowie wychodzą z założenia, że my zostaliśmy złożeni z części na taśmie produkcyjnej i musimy umieć wszystko. Technika juz wszystkim bokiem wychodzi, a dołożono jeszcze dodatkową godzine wf w gimnazjach. Wychodzi na to, że mamy tyle samo godzin wf co matematyki i polskiego. A z wychowania fizycznego egzaminu na koniec nie ma.
Tak, kocham szkołę. Poprawka: koHam. Wink

Persephonee

I ja niemieckiego nie trawię...może przez nauczyciela tego "cudownego" przedmiotu? Dlaczego zamiast tego nie możemy mieć np. włoskiego?

A w tym roku przestałam lubić w-f. Przez panią Strach Na Wróble.
Bo każe nam biegać (na 60m, jedno okrążenie -ok. 238m, trzy okrążenia).
Bo ma jakieś głupie kryteria i pomimo, że miałam wynik szóstkowy to według niej na takową ocenę nie zasłużyłam.
Bo zamiast grać w siatkówkę musimy ćwiczyć, bo "wy tylko w jednym miejscu stoicie, a nie gracie!".
Bo mnie wkurza.

Ponarzekałam sobie. Na razie wystarczy.

Mori

Dołożono dodatkową godzine WFu w gimnazjum? U mnie nie. I chwała Bogu... mamy taką kobitę, że szlag mnie trafia jak ją widzę na korytarzu :/ u mnie też jest z bieganiem strasznie. W zeszłym tygodniu musiałam zaliczyć w ciągu dwóch godzin bieg na 50, 60 i 800 metrów. I jescez wcześniej na rozgrzewkę 400 m. Myślałam, że się przewrócę jak udało mi się dobiec do końca.

Persephonee