Gryfońskie
Gwardia Godryka Gryffindora
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Gryfońskie Strona Główna
->
Fanfiction
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Regulamin i inne temu podobne
----------------
Organizacyjne conieco
Co dodać? Co wywalić?
Gryfonisko
----------------
Sami o nas
Inni o nas
Nasze sprawy
Potterowisko
----------------
Ludu - do kin!
Przeczytane...
Spoilerownia
Czytelnia
----------------
Ogłoszenia
Fanfiction
Prozatorsko
Lirycznie
Inne
Dyskusje
----------------
Na gorąco
Szkoła
Literatura
Muzyka
Film
Towarzysko
----------------
Zajazd Pod Cynowym Lwem
Gierki
Ratingi
Konkursy
Kącik Zgredka
Sabaty
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Kasia
Wysłany: Wto 10:21, 11 Lip 2006
Temat postu:
Pierwszy raz widzę opowiadanie o Merope, więc przeczytałam z zainteresowaniem.
List do Toma jest wzruszający, doskonale ukazuje wszystkie uczucia Merope. A dodatkowo wydaje się całkiem prawdopodobne, że taki list napisała, wysłała. Czytając, zaczęłam się zastanawiać, co zrobiłby Tom Riddle po otrzymaniu go.
Zaangażowałam się w ten tekst, zaczęłam przeżywać emocje Merope. I tego Ci gratuluję.
yadire
Wysłany: Pon 20:56, 26 Wrz 2005
Temat postu:
Sama się sobie dziwię, ale... podoba mi się! Nie jest to absolutnie w moim typie - do tej pory wszelkie sentymetalizmy odrzucały mnie na spory kawałek. Lepiej czuję się w stylu na przykład Kitiary...
No, ale nie o tym chciałam. Błędów nie zuważyłam, więc ich raczej nie było. Zazwyczaj takowe rzucają mi się w oczy.
Temat... no, sama nie wiem. Nie czytuję za wiele fików, dlatego nie bardzo wiem, jakie są wyświechtane, a jakie nie. Jedna swego czasu przejrzałam sporo ff na Deklu i podobnej treści nie spotkałam.
Trochę mnie raziły niektóre sformułowania (zabijcie, ale nie pamiętam które), jednak ogólny zarys tekstu przypadł mi do gustu.
Aha, póki pamiętam.
Oznaczenia, które umieściłaś w temacie zobowiązują z tego co wiem na Deklu. Rozumiem, że niektórzy są przyzywczajeni do tego rodzaju opisywania tekstów, jednak proszę o komentarz odautorski wyjasniający czym to się je.
Yadire.
Astrea
Wysłany: Pon 17:07, 26 Wrz 2005
Temat postu: [S][Z]List
Słowo od autorki: Opowiadanie napisałam, kiedy miałam ''doła'', wtedy też wymyśliłam ciąg dalszy tej histori. Następująca seria: [Z]List, Narodziny, Śmierć i Ślub. Jeśli dobrze pójdzie spróbuję też napisać edukację Toma, ale narazie poświęce swój cenny czas dla Merope, która stała się moją ulubioną postacią w książce.
Korekta: AtA
Słowo od Lady S. : tak na wszelki wypadek zamieszczę napis, który powinien się tu znaleźć, jednak go nie widzę:
uwaga, spojler!
~*~
Kochany Tomie!
Kiedy zaczniesz czytać ten list, z pewnością będę martwa, ale chyba już Cię to nie obchodzi. Zawsze miałeś swoje zasady i nigdy ich nie łamałeś... Byłeś zbyt pewny siebie i dumny.
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co będzie ze mną i Naszym dzieckiem, jeśli Nas opuścisz? Raczej nie, bo jesteś wstrętnym egoistą. Teraz czuję, że odchodzę, odchodzę z tego świata do lepszego. Pewnie nawet nie będziesz po mnie płakał, kiedy zobaczysz napis na nagrobku "Merope Gaunt".
Żałuję pewnych chwil. Żałuję Naszych kłótni i nieporozumień. Żałuję też, że Nasze dziecko zostanie same na tym świecie. Może będzie potężnym czarodziejem i wszyscy będą się go bali? Chciałabym, by moje dziecko było wielkie, osiągnęło coś w życiu.
Wiesz co, Tom? Kiedy mówiłam do Ciebie, bałam się. Ostatnimi czasami zrobiłeś się taki agresywny, zupełnie nie kontrolowałeś swoich emocji. Nie raz mocno mnie uderzyłeś... Pamiętam ten ból. Pamiętam jak płakałam całymi nocami. To było straszne. Tego wieczoru, kiedy pierwszy raz mnie uderzyłeś, dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Coś we mnie kopnęło, to "coś" było Twoim dzieckiem. Wtedy poczułam smutek i jednocześnie rozpacz, bo wiedziałam, że umrę i nic Naszej historii nie zmieni.
Obrażałeś mnie i moją godność. Łudziłeś się, że to nie Twoje. Nazwałeś je bękartem. Tak, dokładnie pamiętam to słowo. Postanowiłam Cię znienawidzić, tak bardzo jak tylko potrafię, lecz nadal kochałam Cię w głębi serca...
Eliksir Miłości przestał działać i odszedłeś. Załamałam się – przestałam o siebie dbać, pracować, zepsułam własną różdżkę. Cała magia, która we mnie była, ulotniła się, jakby nigdy nie istniała. Zapomniałam, że jestem czarownicą...
Moja rodzina nigdy nie była dla mnie rodziną. Zawsze byłam w cieniu. Zawsze mną pomiatano, kierowano jak szmacianą lalką. Ach, gdy byłam mała, nie miałam nawet żadnych zabawek.
Merope Gaunt - Riddle westchnęła. Ból był jak nóż, który wbijał się w jej serce. List, który miała zamiar napisać był trudny, bo pisany przed śmiercią, a przecież śmierć jest trudnym zadaniem. Chciała wyjaśnić pewne sprawy mężowi i maleństwu. Spodziewała się, że urodzi synka. Pięknego i mądrego. Nie mogła tylko przewidzieć, że jej syn będzie też mordercą i ludzie będą się go bać na każdym kroku...
Jutro pojadę do św. Munga i tam będą się mną opiekować, aż do porodu. Pamiętasz, jak mi mówiłeś, że nie możesz się doczekać, kiedy zostaniesz ojcem? Za pięć dni urodzę dziecko! Czyż to nie wspaniale zostać matką? Szkoda tylko, że nie możesz cieszyć się razem ze mną... Byłoby nam razem dobrze... Tak jak przedtem...
Wiesz co, Tom? Chyba nadal Cię kocham, lecz się do tego nie przyznaję. Słyszałam plotki, że podobno ożeniłeś się z jakąś mugolką, Megan. Wtedy moja złość na Ciebie wzrosła jeszcze bardziej, chciałam popełnić samobójstwo. Ale pomyślałam o naszym dziecku. Zresztą, co to za wielka różnica, czy umrę dziś, czy jutro? I tak pójdę do nieba...
Ostatnio zaczęłam się dużo modlić. Nigdy nie wierzyłam w Boga... Ale gdy byłam mała wierzyłam w pewnego aniołka, który nazywał się Jezus. Zawsze rodzina się śmiała z tego. Pamiętam ten straszny śmiech... Tym razem śmiał się tata.
Zawsze mówił:
- Merope, w co Ty wierzysz? Boga nie ma!
Ale ja wierzyłam, że Bóg istnieje i czeka na mnie. Tam w niebie. Chyba tak to mugole nazywają... Niebo!
Słyszałam też, że w niebie mieszkają anioły. Anioły, które pomagają ludziom. Czy ja też spotkam anioły, jeśli pójdę do nieba? Jak wygląda taki anioł?
Merope zanurzyła pióro w kałamarzu i wstała. Podeszła do białej szafki, na której stała pewna stara fotografia. Przedstawiała kobietę w białej szacie, złote skrzydła i uśmiechała się. Był to właśnie anioł. Sama Merope nie pamiętała, skąd miała owe zdjęcie.
Młoda kobieta zamknęła powieki i cały obraz z przeszłości pojawił się przed oczami. Był taki piękny...
Pamiętasz, kiedy pierwszy raz mieliśmy randkę? Pewnie nie. No, cóż. Przypomnę Ci ją.
Była Twoja ulubiona pora roku, czyli lato. Zawsze mówiłeś mi, że uwielbiasz łowić ryby i jeździć nad jezioro. Proponowałeś mi, żebyśmy się kiedyś tam wybrali. Jak na to mówiłeś? To duże jezioro? "Złoty Łabądź". Mówiłeś, że pierwszą rzeczą, jaką nauczył Cię tata, było właśnie łowienie ryb. Uwielbiałeś to robić.
Właśnie nad jeziorem poznaliśmy się lepiej. Opowiadałeś kawały, a ja się śmiałam. Pływaliśmy razem... Poznawaliśmy świat. Zawsze razem.
Nauczyłeś mnie kochać przyrodę. Nauczyłeś mnie jak zapomnieć o kłopotach. Nauczyłeś mnie żyć i za to Ci dziękuję.
Dziękuję Ci za szczęśliwe dni, za szczęście i przede wszystkim za miłość, chociaż była spowodowana eliksirem miłosnym...
Na zawsze Twoja,
Merope Gaunt
KONIEC
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin